Od 2000 roku zajmuję się zawodowo programowaniem. Pracowałem przy projektach, których zespoły liczyły od kilku do kilkudziesięciu osób, realizowanych dla znanych lub zupełnie niszowych firm. Różnorodność projektów, w których uczestniczyłem umożliwiła mi zdobycie wiedzy, jak przekształcać indywidualne zagadnienia biznesowe w odpowiednie rozwiązania informatyczne. Realizacji projektów towarzyszyło poznawanie większości dostępnych na rynku technologi informatycznych (począwszy od najpopularniejszych a na autorskich skończywszy). Mam na swoim koncie kilkadziesiąt projektów zakończonych pełnym sukcesem. Jednak to nie od 2000 roku rozpoczęła się moja pasja... Programowanie Odkąd pamiętam interesowałem się programowaniem. Kiedy w 1990 roku dostałem pierwszy komputer (ZX Spectrum +), mogłem w końcu oswoić się ze sprzętem, który wcześniej znałem z wizyt u kolegów. Nareszcie (dzięki możliwości przejrzenia kodu) mogłem poznać sposób w jaki z ogromnej ilości linii kodu powstaje świat Pacmana, Panama Joe lub Pssst'a. Basic w ZX Spectrum to naprawdę wdzięczny język programowania, stąd po kilku miesiącach żmudnego pisania programów metodą kartkowo-wklepującą (środowiska programistyczne były bardzo ubogie oraz słabo dostępne dla mojej "platformy"). Nie minęło wiele czasu, kiedy moje zainteresowanie programowaniem zostało nagrodzone nowym sprzętem. Po blisko 4 latach pisania programów w oparciu o "zawrotną" 48kb pojemność pamięci, dostałem nowy komputer - procesor 386, nie pamiętam już ile miał pamięci i jaki dysk, pamiętam jednak, że to właśnie na nim stawiałem swoje pierwsze kroki w Pascalu a później C++. Tutaj należą się podziękowania nauczycielowi z Liceum, który wymagał od nas iście akademickiej znajomości poruszanych tematów. Zajęcia rozpoczynały się przeglądem pracy domowej, jaką uczeń miał przynieść. Zazwyczaj były to krótkie, proste programy, które w znakomity sposób utrzymywały wiedzę z programowania w stałym użyciu. Po liceum przyszła kolej na studia informatyczne - kolejne miejsce, w którym mogłem realizować swoją pasję. W ten sposób zdobyłem wiedzę, którą poszerzam i z której korzystam do dziś. Film Podobnie jak programowanie, pasja filmowa nie pojawiła się nagle, a raczej rozwijała od dłuższego czasu. Film mnie zafascynował - bo to utrwalony czas. Każdy oglądając domowe archiwum (które w moim przypadku sięga wczesnych lat 70'tych - dzięki Tato!), wspomina tamte chwile. Film to urzeczywistnienie tęsknoty do tego, co minęło. Pierwszą kamerą, jaką udało mi się zdobyć do filmowania, była kamera na celuloidowe filmy super 8. Film pozwalał na utrwalenie "zawrotnego" 5 minutowego filmu, co oznacza ło konieczność stałego podejmowania decyzji, czy napewno uruchomić kamerę. Każde ujęcie musiało być przemyślane. Nie było drugiego podejścia i raz zużyty film nie mógł być użyty ponownie. Nastanie ery video spowodowało, że filmowanie zawitało "pod strzechy". Po zakupie pierwszej kamery video i zrobieniu kilku filmów odkryłem, że coś jest nie tak. Bezkarne wykorzystanie kasety - jej możliwość wielokrotnego kasowania, nagrywania oraz łatwa dostępność - spowodowała gwałtowny spadek jakości. To już nie było przemyślane filmowanie, to było utrwalanie każdego momentu. Mimo, że starałem się filmować w ten sam sposób, co wcześniej - efekty były... średnie. Chciałem coś z tym zrobić i tak wpadłem na książkę pt. "Technika montażu filmowego" Karela Reisza. No i się zaczęło... niezliczone godziny, przewijania taśmy i cała ta oprawa. Lekko licząc na każdą minutę filmu przypadała godzina pracy nad materiałem. Nareszcie zaczęły pojawiać się efekty. Wraz z rozwojem techniki cyfrowej - możliwości montażowe, dostępne wcześniej tylko dla wąskiej grupy profesjonalistów, teraz okazały się ogólnie dostępne. Nie trzeba mieć potężnego sprzętu, aby użyć Adobe Premiere, Pinnacle Studio lub innego programu do montażu. Również dyski twarde stały się bardzo dobrą alternatywą dla wcześniejszej edycji materiału na kasetach. W ten sposób po blisko 10 latach moja przygoda z filmem trwa nadal, tyle, że teraz "partneruje mi" półprofesjonalna kamera, wspaniale utrwalająca tak bliskie momenty życia jak chrzciny czy ślub.
|